Najtragiczniejszy z możliwych finałów wypadku w Strzałkowie w powiecie radomszczańskim - nie żyje 75-latek, który kierując fordem nie był w stanie uniknąć zderzenia z koniem, który wbiegł wprost na jezdnię. Teraz Prokuratura Rejonowa w Radomsku wszczęła śledztwo w sprawie tragicznych zdarzeń.
Przypomnijmy, do wypadku doszło w piątek, 3 października, wczesnym wieczorem, w miejscowości Strzałków. Na jednej z prywatnych posesji podczas treningu na wybiegu spłoszyły się dwa konie. Zwierzęta zerwały się z uprzęży, przełamały ogrodzenie z betonowych słupków i metalową bramę, a następnie wybiegły na pobliską ulicę.
Po przebiegnięciu około dwóch kilometrów jeden z koni - klacz o imieniu Bajka - wtargnąła nagle na jezdnię, wprost pod nadjeżdżający samochód osobowy marki Ford.
Siła zderzenia była na tyle duża, że kierujący pojazdem, 75- letni mężczyzna doznał ciężkich obrażeń ciała. Natychmiast został przetransportowany do Szpitala Powiatowego w Radomsku. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, zmarł dwa dni później - 5 października.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Radomsku, która wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym.
- W sprawie prowadzone są intensywne czynności dowodowe, które mają na celu ustalenie przyczyn oraz osób odpowiedzialnych za zaistniałe zdarzenie – poinformowała Dorota Mrówczyńska, Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Jak dodała, w toku śledztwa dopuszczono m.in. dowód z opinii sądowo-lekarskiej oraz opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego. Te ekspertyzy mają pomóc odpowiedzieć na pytania, czy możliwe było uniknięcie tragedii oraz czy zabezpieczenia na posesji były wystarczające.