68-latek przyjechał po wnuka do szkoły mając blisko 2 promile alkoholu w organizmie. Mężczyzna odebrał już dziecko, ale nie zdążył odjechać, ponieważ zainterweniowali policjanci, którzy zostali zaalarmowani o sytuacji przez funkcjonariusza po służbie, który wyciągnął kierującemu kluczyki ze stacyjki.
31 marca 2025 roku skierniewicki policjant w czasie wolnym od służby będąc w rejonie jednej ze szkół podstawowych otrzymał informację, że kierujący, który przyjechał pojazdem marki Toyota może być nietrzeźwy. Funkcjonariusz w związku z tym podejrzeniem niezwłocznie podbiegł do pojazdu, w którym znajdował się starszy mężczyzna, wraz z kilkuletnim dzieckiem.
- Policjant niezwłocznie wyciągnął kluczyki ze stacyjki i zadzwonił na numer alarmowy. Mundurowi, którzy przyjechali na miejsce przeprowadzili badanie na trzeźwość i okazało się, że 68-latek ma blisko 2 promile alkoholu w organizmie. Dziecko zostało przekazane pod opiekę matce, natomiast skierniewiczanin został doprowadzony do Komendy Miejskiej Policji w Skierniewicach. Za swoje zachowanie odpowie przed sądem, grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności - mówi młodszy aspirant Aneta Placek.
Skierniewicki funkcjonariusz udowodnił, że służba trwa przez całą dobę, a dbałość o bezpieczeństwo zawsze jest priorytetem mundurowych. W tej sytuacji, dzięki natychmiastowej reakcji nikomu, nic się nie stało, ale skutki mogły być tragiczne.
- Apelujemy o odpowiedzialność za kółkiem oraz przestrzeganie przepisów prawa. Konsekwencje prawne, jakie grożą pijanym kierowcom są poważne, ale najpoważniejszą konsekwencją zawsze jest to, że takie zachowanie może wiązać się ze stratą zdrowia lub życia niewinnej osoby - dodaje młodszy aspirant Aneta Placek.