Tylko zdecydowana interwencja mieszkańca Makowa zapobiegła potencjalnej tragedii na drogach powiatu skierniewickiego. To właśnie on zauważył kierowcę Opla, który – wykonując nieroztropny manewr skrętu – o mały włos nie doprowadził do wypadku. Jak się później okazało, za kierownicą siedział 35-letni mieszkaniec gminy Godzianów, mający w organizmie ponad 3 promile alkoholu.
Do zdarzenia doszło 27 listopada, krótko po godzinie 14.00. Zgłaszający, widząc niebezpieczne zachowanie kierującego, natychmiast podjął działanie. Gdy kierowca zatrzymał Opla, wysiadł z pojazdu i pozostawił silnik pracujący, świadek podszedł do niego, wyczuwając wyraźną woń alkoholu.
- Gdy kierujący Oplem zatrzymał się, wysiadł z pojazdu i pozostawił silnik włączony, mieszkaniec Makowa podszedł do niego i wyczuł silną woń alkoholu. Wzorcowo powiadomił policję oraz dopilnował, aby mężczyzna nie oddalił się z miejsca - mówi młodszy aspirant Aneta Placek, oficer prasowy KPP Skierniewice.
Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze zastali 35-latka siedzącego za kierownicą. Mężczyzna przyznał, że około godziny 11.00 spożywał alkohol, a mimo to postanowił wsiąść do auta, by „odebrać zamówiony obiad". Badanie stanu trzeźwości wykazało ponad 3 promile alkoholu – poziom, który praktycznie uniemożliwia panowanie nad pojazdem.
To jednak nie koniec nieprawidłowości. Policjanci ustalili, że samochód, którym poruszał się mężczyzna, nie miał ani obowiązkowego ubezpieczenia OC, ani aktualnych badań technicznych. W związku z tym oprócz zatrzymania kierowcy odebrano mu również prawo jazdy i dowód rejestracyjny. Dodatkowo mundurowi ustalili, że pojazd, którym się poruszał, nie posiada obowiązkowego ubezpieczenia OC ani ważnych badań technicznych, w związku z czym zatrzymano również dowód rejestracyjny pojazdu.
- Kierowanie samochodem przy stężeniu alkoholu przekraczającym 3 promile jest ekstremalnie niebezpieczne. Kierowca traci kontrolę nad podstawowymi funkcjami psychomotorycznymi, co stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia jego samego, jak i innych uczestników ruchu drogowego - dodaje młodszy aspirant Aneta Placek.
Za swoje czyny 35-latek odpowie przed sądem. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna oraz wieloletni zakaz prowadzenia pojazdów.
Nie ma wątpliwości – szybka i wzorowa reakcja mieszkańca Makowa mogła uratować nie tylko jego, ale również innych uczestników ruchu przed tragedią.